Na początku mojego życia w Norwegii myślałam, że wybór produktów kosmetycznych jest bardzo ograniczony i w zasadzie sprowadza się do dwóch drogerii w centrum handlowym. Na szczęście się myliłam i dzisiaj kupuję kosmetyki z różnych półek cenowych, również od polskich producentów. Oto pięć moich ulubionych sklepów, których używam na co dzień.
Tegoroczna pandemia pokrzyżowała nasze plany i chociaż ślub miał odbyć się pod koniec sierpnia, decyzję trzeba było podjąć odpowiednio wcześniej. Nigdy nie sądziłam, że nas to dotknie, ale zamiast się stresować, po prostu zabrałam się do roboty. Zbyt długie czekanie na decyzje rządów: norweskiego i polskiego doprowadziłoby mnie do szału, dlatego musiałam zacząć działać. Jak zatem przełożyć ślub zza granicy?
Człowiek całe życie się uczy. Wiele razy zdarzało mi się w internecie przeczytać, że nie jest możliwe, by recepta z Polski w Norwegii została zrealizowana – ale nie na polskich forach, lecz na grupach dla farmaceutów. I tak też sądziłam, bo im ufałam. Sama również nigdy nie miałam styczności w pracy z papierową receptą zza granicy. Wystarczyło jednak po prostu zajrzeć do litery prawa, by przekonać się, co jest prawdą.
Jeszcze tydzień temu przymierzałam sukienkę, którą miałam zamiar założyć wczoraj na spektakl teatralny. Chodziłam w niej w po domu, zastanawiając się, które szpilki i kolczyki będą najbardziej odpowiednie. Tego samego wieczoru wieszałam pranie. Jednym z ubrań była krótka bluzeczka z Guess’a, którą uwielbiam, ale zakładam tylko wtedy, kiedy jest bardzo ciepło. Pomyślałam z rozmarzeniem, że założę ją następnym razem na spacer po mieście Palma de Mallorca. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że każdy z tych planów (jak i wiele innych) legnie w gruzach za 3 doby.
W ostatnim wpisie na moim instakoncie z pozytywnym odbiorem spotkało się określenie „koniec przerąbania”. Do tej pory postrzegałam swoje życie jak podróż przez zamieć śnieżną. Szłam przed siebie, ale w twarz sypał mi śnieg, wiatr targał włosy, a ręka drętwiała od osłaniania oczu przed burzą.
Mawiają, że Polak po szkodzie też głupi, ale postaram się, by w tym roku nie tyczyło się to mnie. Poprzednia, trwająca pół roku, zima dała mi nieźle w kość. Połączenie mrozu, ciemności i niekończących się zapasów śniegu podkopało moje pozytywne nastawienie na wiele dni. W tym roku jestem na nią gotowa. Nie będę natomiast pisać o świeczkach, kocu, Netflixie i zielonej herbacie, bo to banały. Przejdźmy zatem do konkretów.
No to stało się. Chyba czas na uruchomienie osobnej zakładki na moim blogu, jakim będzie „farmacja w Norwegii”. Otrzymuję sporo zapytań o kwestie apteczne, zarówno od strony zawodowej (o której poczytasz sobie tutaj), jak i tej merytorycznej. Dzisiaj zapaliła mi się w głowie lampka, by napisać krótkie zestawienie produktów, w które warto zaopatrzyć się, wyjeżdżając do tego pięknego kraju. A kupując leki w Polsce będzie taniej, będzie więcej… bo w ogóle będzie. 😉
Tego dnia padało. W zasadzie nie wiem, czego się spodziewać po wrześniowym norweskim dniu w rejonie Trondheim. Mieszkanie tutaj szybko uczy, że świetna pogoda to taka, kiedy po prostu nie leje. Zgodnie z przysłowiem „det finnes ikke dårlig vær bare dårlige klær” /nie istnieje zła pogoda, tylko złe ubrania/ na placu pod katedrą Nidaros zebrała się spora grupa tęczowych osób gotowych na przemarsz ulicami byłej stolicy Norwegii w płaszczach przeciwdeszczowych z kolorowymi parasolkami pod pachą.
Dzisiaj swoją historię rozpoczęcia pracy w zawodzie higienistki dentystycznej opowiada Monika (@scandinavian_paradise), której przykład dowodzi temu, że warto mieć cel i… być otwartym na świat, szczególnie jeśli chodzi o szukanie pracy w Norwegii. Jak to się stało, że wyjechała do Skandynawii i ile włożyła wysiłku, by zacząć na nowo?