Tego dnia padało. W zasadzie nie wiem, czego się spodziewać po wrześniowym norweskim dniu w rejonie Trondheim. Mieszkanie tutaj szybko uczy, że świetna pogoda to taka, kiedy po prostu nie leje. Zgodnie z przysłowiem „det finnes ikke dårlig vær bare dårlige klær” /nie istnieje zła pogoda, tylko złe ubrania/ na placu pod katedrą Nidaros zebrała się spora grupa tęczowych osób gotowych na przemarsz ulicami byłej stolicy Norwegii w płaszczach przeciwdeszczowych z kolorowymi parasolkami pod pachą.
Też byłam w tym miejscu i to nie tak dawno. Jeszcze ponad rok temu biegałam z mopem od szóstej rano po norweskich osiedlach i biurach. Zderzenie się z nową rzeczywistością było dosyć brutalne – zima, lód, krótkie dnie, ciężka, fizyczna praca, która nie dawała żadnej satysfakcji. I starsi ludzie, których w ogóle nie rozumiałam zaczepiający mnie na schodach. Brr. Pierwsza praca w Norwegii była trudna. Ale była. Bo jakoś trzeba zacząć, a kto nie zaczynał swojej przygody tutaj od knajpy, mopa, albo praktyk niech pierwszy rzuci kamieniem. Oto lista firm, do których wysłałam mejla po tygodniu pobytu w Trondheim i dostałam pierwszą pracę po dwóch dniach poszukiwań. Lecim.
Tania podróż do Norwegii to w pewnym sensie oksymoron. (Oksymoron? Tak, dobrze napisałam!). Nie da się zrobić tego tak tanio, jak jest to możliwe przy podróży do krajów bloku wschodniego, czy Azji południowo-wschodniej. Bilet z Poznania do Oslo potrafi kosztować 30 zł, a już autobus z lotniska do centrum ponad 100. Dlatego każda zaoszczędzona złotówka (a może korona?) potrafi być zbawienna. Zapraszam Cię, by poznać moje techniki, które sama stosuję na co dzień.
Norwegia słynie z bardzo wysokich cen i nie jest to żaden mit. Ruszenie swoich czterech liter gdziekolwiek, by gdzieś pójść, coś zjeść albo się przejechać może w ostateczności bardzo słono kosztować – tak dużo, że po prostu przestanie się chcieć zwiedzać. Na szczęście istnieje masa rzeczy do zobaczenia w Trondheim za darmo, które są równie (a może nawet bardziej) wartościowe, niż te płatne. Poznaj moją subiektywną listę najlepszych miejscówek, by poznać to historyczne miasto lepiej.
Autobus linii numer 9 ciął przez miasto i jego okoliczne tereny jakby nigdy nie miał dojechać do swojej stacji końcowej. Typowo letnia norweska pogoda była idealna na mały tur (czyli wycieczkę) w góry. Mini Trolltunga w Trondheim to dla mnie odkrycie roku oraz refleksja nad tym, jak mało wciąż się wie o miejscu, w którym się żyje.