Parada równości w Trondheim 2019 oraz krótka historia o tym, jak można żyć i dać żyć innym

Tego dnia padało. W zasadzie nie wiem, czego się spodziewać po wrześniowym norweskim dniu w rejonie Trondheim. Mieszkanie tutaj szybko uczy, że świetna pogoda to taka, kiedy po prostu nie leje. Zgodnie z przysłowiem „det finnes ikke dårlig vær bare dårlige klær” /nie istnieje zła pogoda, tylko złe ubrania/ na placu pod katedrą Nidaros zebrała się spora grupa tęczowych osób gotowych na przemarsz ulicami byłej stolicy Norwegii w płaszczach przeciwdeszczowych z kolorowymi parasolkami pod pachą.

Myślę, że tak jak większość osób w moim otoczeniu, a za taką ciebie uznaję – nie miałaś wcześniej świadomości, jak wygląda taka impreza. Może z jednej strony fajnie nie być hejterem, ale z drugiej pokazywać się „z takimi ludźmi” publicznie może, przynajmniej w Polsce, być uznane za co najmniej dziwne. Na szczęście tutaj uczestnictwo w paradzie to coś takiego, jak wspólny przemarsz z okazji niepodległości, bo wszyscy się serio cieszą. Włącznie z Kościołem, Stowarzyszeniem Farmaceutów, Uniwersytetem i… IKEĄ, ale o tym za chwilę.

Czas na garść faktów, które łatwo znaleźć w sieci na temat praw osób homoseksualnych.

Norwegia nie uznaje związku dwóch osób o tej samej płci za przestępstwo od 1972 roku. Niedługo minie zatem już 50 lat, od kiedy Norwegowie zrozumieli, że „love is love” a blokowanie i karanie ludzi, za kochanie nie tej osoby, której wymaga od nich prawo, donikąd nie prowadzi.

Od 1 stycznia 2009 pary homoseksualne mają takie samo prawo do zawierania związku małżeńskiego, jak osoby o przeciwnych płciach. Od dwóch lat, osoby o takiej samej płci mogą również wziąć ślub w norweskim kościele (wystarczy wejść na tę stronę, by wszystko zrozumieć, nie jest wymagana znajomość języka norweskiego). A osoby będące w związku małżeńskim lub zarejestrowanym partnerstwie mają prawo do posiadania dziecka oraz adopcji na równi z parami heteroseksualnymi.

I teraz, wiele osób mogłoby złapać się na za głowę. Pewnie niektórzy mogą wyobrażać sobie, że ten kraj to całkowita samowolka a dzieciom zgotowane jest piekło na ziemi, bo po prostu w głowie się nie mieści, by dajmy na to dwie kobiety wychowywały dziecko. Bardzo trafnie jednak komentuje to pewna Pani, którą podpytano o zdanie w całej sprawie podczas marszu równości w Białymstoku: uznała, że zna ogrom takich rodzin, w których dzieci wychowują dwie osoby płci żeńskiej, po chwili dodała – są to mama i babcia (źródło). I could not agree more. A dzieciom w Norwegii dzieje się o wiele mniejsza krzywda niż tym w Polsce, mogę to przysiąc z czystym sumieniem.

Cały obraz można uzupełnić o mem, który widziałam dawno temu, ale wciąż jest bardzo aktualny i chyba zawsze będzie. Na równoległych zdjęciach widać naszą planetę Ziemię. Oba obrazki są identyczne. Niżej podpisy: ziemia przed legalizacją związków homoseksualnych i obok: ziema po legalizacji związków homoseksualnych. Dokładnie tak samo wygląda Norwegia. To znaczy: żadna wojna nie wybuchła, a na ulicach nie obserwuje się orgii.

Powróćmy do samej parady, której pozytywne wrażenie chciałam przekazać dalej i pokazać światu jej alternatywną wersję, bo da się inaczej.

Zabawmy się w skojarzenia, bo to bardzo istotne, by osiągnąć pewien efekt, do którego dążę w tym tekście. Ok, a więc ja mówię: parada równości, a ty zamknij oczy i powiedz mi, co widzisz. Śmiało, wejdź w to wyobrażenie i powiedz mi, co widzisz. Czy czasami niedrastyczne sceny, które ostatnio wydarzyły się w Polsce? A może nagich ludzi wymazanych tęczową farbą z sekszabawkami na czole? Jak bardzo nieprzyjemne są obrazy, które wywołują w nas media? Jak skrajne emocje w nas tworzą?

No właśnie. Chyba im się udało.

Pewnie wiesz, do czego dążę. Parada równości w Trondheim (jak i podejrzewam w większości miast na świecie) nie ma naprawdę NIC wspólnego z tym, jak tak naprawdę wyglądają. Większość ludzi nie jest skandalistami, większość ludzi nie chce robić innym krzywdy, większość ludzi chce się dobrze bawić i spędzić miło weekend. Tak też wyglądała ta parada.

Ladies and gentleman, a oto foteczki:

 

 

 

 

 


A Ty? Byłaś kiedykolwiek na takiej paradzie? Chciałabyś czy masz niezbyt dobrze sprecyzowane obawy? Daj znać! 🙂