Czujesz się gorsza na emigracji? To przestań.

Ten tekst chodził za mną od dawna. Gdzieś pomiędzy życiem codziennym, zwykłymi sytuacjami, spotkaniami z Polakami, lub innymi narodami żyjącymi w Norwegii, napotykałam na mini sygnały. To były sygnały ewidentenie dające do zrozumienia o niskim poczuciu własnej wartości tylko i wyłącznie z tego powodu, że „nie jestem stąd”. Zazwyczaj ich efekty można było zobaczyć w życiu prywatnym, czy to zawodowym tych osób. Dlaczego czują się gorsze? I gdzie leży problem? Jak mu zaradzić?

 

Nigdy nie zapomnę miny przyszłej koordynatorki mojego stażu w aptece, kiedy siedziałyśmy w małym pokoju jednego z wielu biur gmachu Trondheim Kommune. Siedziała z wielkim uśmiechem na twarzy, wypełniając kolejne elementy ankiety, która miała zadecydować o tym, czy otrzymam pomoc w postaci wsparcia finansowego do moich praktyk w zawodzie farmaceuty. Nagle jej uśmiech na chwilę zbladł, przybrała obojętną minę. Najechała długopisem na kolejne pytanie z listy. Spojrzała na mnie z ukosa i powiedziała:

 

-A masz znajomych-Norwegów?

-No pewnie, bardzo dużo! – odrzekłam zaskoczona.

 

Na twarzy starszej kobiety pojawiło się zdziwienie.

 

To były czasy, kiedy byłam kelnerką w restauracji, a moje życie towarzyskie mieszało się z pracą i na odwrót. Byłam jedyną osobą spoza Norwegii  w tym czasie i bodajże jedną z 3 osób w około 20-osobowym teamie spoza Skandynawii.

 

Randi, bo tak nazywa się moja aktualnie była kordynatorka, wyraźnie zadowolona z takiej odpowiedzi, uśmiechnęła się i odparła:

 

– Naprawdę, zdziwiłabyś się, ale u zdecydowanej wiekszości kandytatów odpowiedź jest przecząca.

 

(Historia zostania farmaceutą w Norwegii znajduje się pod tym linkiem.)

 

To mi dało do myślenia. Od tamtej pory, a minęło już ponad pół roku, dalej napotykam na sytuacje, w których słyszę o obcokrajowcach mających problem z poznaniem norweskich mieszkańców czy kultury, jednocześnie żyjąc w kraju Norwegów na stałe.

 

Co sprawia, że nie zawieramy znajomości z lokalną ludnością? Na pierwszy plan wychodzi znajomość języka, będącą kluczową umiejętnością w tworzeniu relacji. Ale zaraz, zaraz. Znam masę osób, które sobie fajnie radzą po angielsku i kilka, których nie radzą sobie genialnie w żadnym języku, mimo to, nie stoją na uboczu społeczeństwa.

 

Czy jest to przepaść kulturowa? Być może. Norwegowie są inni, niż my jako Polacy, albo nawet inni, niż my, jako narody słowiańskie i potrafię to odczuć po 2 minutach rozmowy ze znajomą z Serbii lub Rumunii. Mamy ze sobą o wiele więcej wspólnego, niż nam się wydaje i w obliczu Skandynawów, naprawdę widać różnice. Ale czy to może przeszkadzać na tyle, by nie udzielać się w życiu kulturalnym, czy zawodowym mieszkając tutaj latami?

 

Odpowiedź przyszła o wiele szybciej, niż się spodziewałam. Tak naprawdę znałam ją cały czas, tylko spychałam w głąb swojej świadomości.

 

Wszystko mamy w głowie.

 

No bo, jaka jest różnica pomiędzy mną jako człowiekiem pracującą w knajpie a mną, jako farmaceutką oraz mną, jako sprzątaczką? Poza wykonywami czynnościami w pracy, moja głowa nie różni się w żaden sposób. Ani przez chwilę nie czułam się gorsza, bo nie pochodzę stąd i dzięki Bogu, żaden z Norwegów nigdy nie dał mi tego odczuć na żaden sposób. Musimy pamiętać, że jest to kraj wyjątkowo tolerancyjny, nawet jeśli bardzo na pokaz, i aby poczuć się tutaj urażonym, chyba trzeba się postarać. A już na pewno mieć problem z poczuciem własnej wartości.

 

 

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Praca w renholdzie sprawdziła, że doceniam to, że ma się dwie minuty na kawę albo pięć na spojrzenie w telefon czy jedną, by spojrzeć za okno. Dziadkowie powtarzali: ucz się, ucz, nie będziesz musiała sprzątać. Szach mat. Mgr farmacji na mopie melduje się. 👌💪🏻W tym momencie 15h zmiana w aptece wydaje się łatwizną. W ciągu poprzedniego tygodnia sprzątnęłam więcej niż w ciągu całego życia. 🤣♥️No, ale. Praca w Norwegii po tygodniu pobytu to ogromny sukces. Staram się to doceniać za każdy razem. Pierwsza praca na umowę (legalnie) w Norwegii jest NIEZBĘDNA by dostać numer personalny, bez którego nie założysz konta w banku, nie pójdziesz do lekarza… Nic nie zrobisz. Początki zawsze są ciężkie. Mi i tak (podobno) idzie rewelacyjnie. 🗯💯Powoli, do celu 😉 #renhold #norway #work #workgirl #afterwork #zagranico #magisternamopie #workhard #sleephard #polishgirl #jobb #førstjobb

Post udostępniony przez Andżelika Bieńkowska (@gethappypl)

Jak sobie radzić z negatywnymi przekonaniami, które rujnują poczucie własnej wartości? Pisałam o tym w tym wpisie!

 

Nie jestem w stanie zliczyć ilość razy, kiedy niedobrze mi się robiło słuchając Polaków rozgraniczających: ich, Norwegów i nas Polaków. Takie relacje ucinałam dosyć szybko. Nie lubię takiego nastawienia, koniec kropka.

 

Nie chcę nawet pamiętać, ile razy słyszałam, że Polak nie zarobi, nie zostanie szefem, nie będzie szanowany, bla bla. Wiesz, co to wszystko są? Narzekania i wymówki. To wszystko nieprawda. Albo inaczej: prawda, jeśli naprawdę wierzysz w to, że jesteś gorsza. A przecież nie jesteś ani troszeczkę!

 

Znam przynajmniej 3 szefów aptek – Polaków, tylko w samym Trondheim. W ogóle w mojej sieci ponad połowa z nich nie jest Norwegami. Znam szefa projektów w firmie budowalnej (patrz, mój narzeczony). Znam też elektryków, sprzątaczki, lekarzy, szefów kuchni. Znam mnóstwo przedstawicieli różnych grup zawodowych z całego świata, którzy pracują tutaj, żyją i mają się świetnie. Te osoby, mimo tak różnych profesji, mają jedną rzecz w głowie: nigdy nie przeszło im przez myśl, że są mniej wartościowe. Bo nie są!

 

 

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

1 MAJA, ŚWIĘTO PRACY. Kto dziś pracuje zatem? 😅⁣ .⁣ Na blogu z tej okazji znajdziecie świeży wpis o tym, dlaczego praca w Norwegii nokautuje tę w Polsce. Co mi się o wiele bardziej podoba i co może ważniejsze, dlaczego. Pokażę Wam też na przykładzie mojej wtopy w nowym miejscu zatrudnienia, jak bardzo nikt nie przejmuje się konwenansami. Odpowiadam też na pytanie, kto robi kawę szefowi. LINK oczywiście w BIO. 📣🔝⁣ .⁣ A tak między nami, muszę sobie dopisać imię do mojej plakietki, bo od czasu do czasu zdarza się, że ktoś mnie pyta, jak się nazywam. Nie wiem, czy kiedykolwiek korzystaliście z tego triku, ale jak załóżmy jesteście na stacji beznynowej i widzicie, że ktoś ma plakietkę z napisem: Martin, to zamiast zwracać się bezosobowo, zaczynacie mówić do tej osoby po imieniu. Zdziwienie malujące się na twarzy pracownika jest wręcz urocze. Wiem, co to za uczucie, bo mnie to tez spotkalo. Człowiek czuje się od razu bardziej zaangażowany w sprawę. 😻 wykorzystujecie takie life hacki w zyciu?⁣ .⁣ #farmasoyt #norwegia #farmasi #farmasøyt #provisorfarmasøyt #pracawnorwegii #norgejpg #trondheim #1maj #nowywpis #apotek #pharmacist #pharmacistlife #polkawnorwegii #swietopracy #świętopracy #1maj #farmaceuta #1mai ⁣ ⁣

Post udostępniony przez Andżelika Bieńkowska (@gethappypl)

 

Ok, Andżelika, ale jak przestać czuć się innym, kiedy czuję się jednak trochę obco?

 

Myślę, że przede wszystkim powinniśmy otworzyć głowę i spojrzeć na wszystko z dystansem. Nikt nie jest idealny. My, Polacy, jesteśmy bardzo pracowici, szybcy i wydajni, ale często mamy negatywne nastawienie i mieszamy relacje personalne do zawodowych. Za to Norwegowie bardzo szanują przestrzeń osobistą, są dokładni i pozytywnie nastawieni, ale często zapominają o rzeczach, nie biorą odpowiedzialności. Aby to dostrzec, trzeba wyjść do ludzi i ich poznać. Dać sobie szansę poczuć się częścią.

 

Po drugie, aby tą częścią być, fajnie byłoby zainteresować się tym, co się dzieje w kraju albo chociaż, jaka jest jego pobieżna historia. O wiele łatwiej jest złapać temat do rozmowy, kiedy ma się jakąś tam wiedzę o geografii kraju, kojarzy się, gdzie leży dane miasto w okolicy, jakie są atrakcje miejskie, albo czym aktualnie żyje cała Norwegia (np. ostatnio była to Eurowizja).

 

Po trzecie, a chyba po najważniejsze – język. Naprawdę, jest to chyba największa składowa tego wszystkiego, bez której ani nie ogarniemy ważnych wydarzeń, ani nie poznamy swoich znajomych, ani nie będziemy coraz lepsi w swojej pracy. Zajadę tutaj coacho-mową, ale: nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale obiecuje ci, że będzie warto. Widzisz słówko, którego nie znasz? Sprawdź w słowniku. Wiesz ile ci to zajmie? Zgadnij. Obstawiam, że jakieś 17 sekund. Jak ktoś coś do ciebie mówi i nie rozumiesz, zapytaj. To nie wstyd nie rozumieć, nie urodziłaś się tutaj! To całkowicie w porządku nie znać wyrażeń, które nawet po polsku są dla nas często niezrozumiałe. No i doceń siebie – wystarczy pomyśleć, jakim podziwiem darzymy obcokrajowców mówiących po polsku. Myślę, że dla wielu Norwegów jest to podobne uczucie, kiedy używasz ich zwrotów albo dialektów.

 

Jeśli więc ktoś sprawił, że poczułaś się gorsza, przede wszystkim – odpuść. Ludzie bywają różni i często mają gorsze dni (ewentualnie miesiące, bądź lata). To na pewno nie było personalne, a już na pewno jest dobrym powodem do tego, by pokazać, że nie miał racji. Jeśli więc odczułaś dyskriminację z takich, czy innych powodów masz prawo się postawić i wyrazić swoje zdanie w uprzejmy sposób, tak, jak umiesz. Ewentualnie zmienić, co trzeba, by sytuacja się nie powtórzyła. A później iść, robić dalej swoje.

 

Po drugie, pomyśl, czy powodem nie są wewnętrzne przekonania. Zazwyczaj świat jest tylko projekcją tego, co mamy w głowie. Jeśli będziesz rozgraniczać ludzi i narody na lepsze bądź gorsze, pewnie szybko zauważysz dowody takich myśli. Traktuj siebie i innych indywidualnie, a nie przez pryzmaty.

 

No i po prostu staraj się być dla siebie dobra, tak, jak i dla innych. Każdy z nas jest tylko człowiekiem, bez względu na kraj, w którym się urodził, lub miejsce, w którym postanowił spędzić życie.


A Ty? Jak czujesz się na emigracji? Całkowicie na równi, czy zdarzają się sytuacje, w których czujesz się co najmniej dziwnie? Co sądzisz o tym wszystkim? Daj znać!