przeprowadzka do Norwegii

Przeprowadzka do Norwegii – planowanie, formalności, krok po kroku

Przeprowadzka do Norwegii na stałe to rzecz, która chodzi wielu osobom po głowie. Wydaje się, że ilość rzeczy do ogarnięcia może przerastać. Znasz jednak z pewnością historię o zjedzeniu słonia – w całości się nie da, ale po kawałku jak najbardziej. Zjedzmy tego słonia razem. Opowiem ci Mega Czytelniku, jaka była moja historia.

 

Moja historia zaczyna się jakiś rok temu, za górami, za lasami… a raczej po prostu za Morzem Bałtyckim, jakieś 2 tysiące kilometrów stąd. Jest wyjątkowa, więc nie będę w stanie odpowiedzieć na każde pytanie, które może ci chodzić po głowie (ja na przykład nie mam dzieci, a może ty posiadasz i chcesz wiedzieć, jak ogarnąć im szkołę – nie odpowiem ci na te pytania), ale z pewnością trochę poukładam w głowie.

 

Zacznijmy najprościej. Od początku.

Maj 2017 – język!

 

Wiedziałam już, że wyprowadzka stanie się faktem. Odezwałam się do znajomej z prośbą o pierwszą prywatną lekcję języka norweskiego. Zanim lekcje doszły do skutku, uczyłam się również z Duolingo. O innych metodach darmowej nauki języka norweskiego przeczytasz tutaj. Z początku jeździłam do jej mieszkania w Poznaniu, później zaczęłyśmy mieć lekcje na Skypie, kiedy wyprowadziłam się do Trójmiasta. Od tamtego momentu, regularnie, 2 razy w tygodniu, po godzinie, mamy wspólne zajęcia.

Wrzesień 2017 – edukacja!

 

Chwilę po tym, jak moja szanowna Uczelnia udostępniła mi tłumaczenie na język angielski dyplomu, uderzyłam na strony instytucji zajmujących się autoryzacją dokumentów farmaceuty z kraju UE w Norwegii (ten kraj nie jest w Unii, pamiętajcie! to tylko strefa Schengen, dlatego można śmigać z samym dowodem).

 

Jeśli wyjątkowo interesuje ciebie, mój Mega Czytelniku, ten temat – napisz komentarz, bądź gdziekolwiek indziej wiadomość w jednym z trzech języków, które znam, gdziekolwiek mnie widujesz w sieci. Na pewno zrozumiem i spróbuję ogarnąć na ten temat osobny, rzeczowy wpis.

 

Cała procedura trwała do stycznia 2018, kiedy otrzymałam wiadomość mejlową z numerem autoryzacji i oficjalnym papierem z Helsedirektoratet. Sam koszt złożenia prośby w Norwegii to był wydatek rzędu 1600 NOK (ok. 750 zł). Koszty pozyskania dokumentów w Polsce, które wydawały inne instytucje, jakieś 200 zł. Myślę, że w tysiaku dało się zamknąć.

Wrzesień po raz drugi – bilet!

 

Norweska zima!

Ta decyzja była dosyć spontaniczna i nie miałam zamiaru tak naprawdę wybywać jeszcze w 2017 na stałe. Jedna lampka wina za dużo, bardzo dobry lot Norwegianem ze Szczecina z przesiadką w Oslo oraz dwa rejestrowane bagaże w cenie (a także chłopak tęskniący do bólu) no i bach, bilet kupiony. Decyzja podjęta. Przeprowadzka do Norwegii stała się faktem.

 

Październik 2017 – praca!

 

Złożyłam wypowiedzenie w pracy słysząc „a pewnie, leć, nic w tej Polsce ciekawego nie ma”. Cieszyłam się, że miałam wsparcie swojej szefowej i całego zespołu. Nigdy nie zapomnę ich uroczego pożegnania, kiedy przed opuszczeniem pracy dostałam „ostatnie przesunięcie” do zrobienia, w którym znajdowała się bransoletka z inicjałami wszystkich z apteki w prezencie.

 

Grudzień 2017 – rodzina i formalności!

 

Postanowiłam ostatni miesiąc spędzić na luzie, umacniając relacje i dając sobie czas na ogarnięcie formalności.

 

Nie chciałam, by przeprowadzka do Norwegii przesłoniła mi całe dotychczasowe życie. Poleciałam do Bośni i Hercegowiny na urodziny, odwiedziłam Poznań i świąteczny Berlin.

 

Z formalności, które ogarniałam na ostatnią chwilę… na pewno było to:

 

1. Dentysta – badanie kontrolne
2. Badania krwi – pełen zestaw
3. Ginekolog i cytologia
4. Rezygnacja z abonamentu u operatora sieci komórkowej
5. Rezygnacja z dodatkowych opcji prowadzenia konta w mBanku (co generowało niepotrzebne koszta)
6. Rezygnacja z dostawcy internetu

 

Odłożyłam kilka tysięcy koron na zakup niezbędnych ubrań na miejscu. Niestety nawet „najcieplejsza” kurtka kupiona w Polsce może być całkowicie bezużyteczna w norweskiej zimie. Szybko zaopatrzyłam się też w dosyć porządne zimowe buty.

przeprowadzka do Norwegii

Momentami, by przetrwać, trzeba było wyglądać tak.

 

Z rzeczy, które warto kupić w Polsce przed wyjazdem, to na pewno:

1. Jedzenie, które się nie psuje (u mnie to były słoiki z hummusem, pastami warzywnymi, bigos wegetariański etc)
2. Alkohol – jeśli lubisz procenty, w ogóle nie zastanawiaj się nad ich ceną na strefie bezcłowej, po prostu bierz – podziękujesz później
3. Sztanga papierosów (?) jeśli znasz kogoś, kto chętnie takie od ciebie odkupi – możesz zarobić na tym całkiem sporo
4. Książki, magazyny – jeśli lubisz czytać (jak ja) i uwielbiasz trzymać czytane rzeczy w dłoni albo od czasu do czasu je powąchać

 
Z rzeczy, które warto wziąć:

1. Dokumenty zdrowotne, wyniki badań
2. Dokumenty edukacyjne – dyplomy, certyfikaty
3. Koniecznie paszport i prawo jazdy (jeśli posiadasz)
4. Swoje rzeczy do nauki norweskiego
5. Wydrukowane CV kilkanaście razy (co najmniej) jeśli zamierzasz szukać pracy – najlepiej po norwesku

 

Kilka praktycznych porad na sam koniec:

 

1. Jeśli masz możliwość – planuj z wyprzedzeniem i daj sobie czas. Jak widzisz, wiele spraw nie można ogarnąć z dnia na dzień, inne potrzebują nawet kilku miesięcy.

 

2. Język, język, jeszcze raz język – jeśli myślisz poważnie o wyprowadzce, ucz się ile wlezie. Nawet, jeśli nie planujesz nigdy być płynny, nawet, jeśli znasz super angielski – nie odpuszczaj. Po pewnym czasie język to jedyna bariera, która będzie cię powstrzymywać przed kolejnymi życiowymi krokami. Proces nauki zajmuje masę czasu. Nie szukaj powodu, okazji, lepszego momentu. Zapisuj się kurs od razu.

 

Taka była moja historia. Nic trudnego, zajęło tylko trochę czasu. Miałam jednak kilka miesięcy, więc z niczym się nie spieszyłam.

 


 

A Ciebie czeka dopiero przeprowadzka do Norwegii? A może masz już ją za sobą? Daj znać w komentarzach. I jeśli dopiero się za to zabierasz, to…

 

Lykke til!