Całe życie się bardzo dużo się uczyłam. Całe życie również powtarzano mi, że nie jestem nauczona roboty. No nie jestem, bo jak coś chciałam robić, to miałam wracać do książek. Dlatego po wyjeździe do Norwegii dosyć ciężko jest przyzwyczaić się do zajęcia, w którym bardziej używa się mięśni, niż głowy. Ale po kolei. Praca w Norwegii bez języka – jak?
Ostatnio sporo osób pytało się mnie o tę tajemną wiedzę. Większość z nich była zainteresowana przede wszystkim pracą sezonową i jak wygląda taka praca w Norwegii. Nie wiem, jak wygląda szukanie zarobku dokładnie w sezonie, bo wyemigrowałam w styczniu (czyli najmniej sezonowym okresie ever) ale na brak możliwości pracowania kompletnie nie narzekam. Wiem również z różnych źródeł, że tej pracy w wakacje jest o wiele więcej i zapotrzebowanie jest naprawdę duże, dlatego myślę, że warto spróbować. Jak się za to zabrać?
Wiem, że język do łatwych nie należy, szczególnie dla kogoś, kto nigdy nie miał z nim styczności, ale to naprawdę ma znaczenie. Myślę, że mój swego rodzaju sukces w znajdowaniu kolejnych prac w sporej mierze uzależniony jest od tego, że moje CV było napisane dobrze po norwesku, a przy poszukiwaniu pracy również mówiłam w tym języku.
Żeby było jasne – bez języka, mam na myśli: bez języka norweskiego. Nie potrafię sobie wyobrazić braku znajomości języka angielskiego, bo nie wiem, jak miałbyś porozumieć się z pracodawcą czy współpracownikami, chociaż nie twierdzę, że to nie jest możliwe (o tym za chwilę).
Dlatego dobrze będzie, jeśli Twoje CV będzie napisane po norwesku, a to nie jest znowu aż taki wielki problem. Wystarczy że wygoglujesz, jak ono wygląda i dopasujesz swoje doświadczenie do tego w gotowcu. Warto też pamiętać, że jeśli aplikujesz do knajpy czy sprzątania to pracodawcy nie interesuje, że organizowałaś ogólnopolskie spotkania non-profit, czy byłaś w zarządzie organizacji studenckiej na Uczelni Medycznej…
Opisz swoje doświadczenie w restauracjach, czy hotelach.
Kto by pomyślał, że praca w Norwegii może okazać okazać się łatwiejsza do znalezienia dzięki pracom dorywczym w młodości?
Jeśli nie umiesz sobie poradzić z takim CV napisz do mnie mejla – podeślę swoje i postaram się pomóc.
No dobrze, wypełniasz CV a tam… numer telefonu. Musisz w końcu jakiś podać, i byłoby dobrze, gdyby nie miał początku +48.
Jedną z możliwości jest zakupienie karty pre-paid, którą trzeba zarejestrować. Taką kartę można kupić w kiosku, czy w zwykłym sklepie. Jeśli chodzi o operatora polecam MyCall ze względu na ofertę rozmów do Polski w pakiecie oraz obsługę klienta po Polsku.
Inną opcją jest podanie po prostu numeru polskiego oraz komunikacja mejlowa. Jeśli ktoś chce Cię zatrudnić, nie będzie stało mu na przeszkodzie to, że aktualnie nie masz numeru telefonu z +47 na początku.
Podobna sprawa tyczy się adresu zamieszkania. Najlepiej, jak ktoś po prostu przenocuje ciebie przez jakiś krótki czas, bo wynajem dajmy na to pokoju w niskim standardzie to jakieś 5 000 koron (ponad 2000 zł), zresztą nie wiem, czy w umowie najmu też nie poproszą ciebie o numer personalny. Ważne jest, by jakieś zameldowanie mieć (bo słyszałam o śmiałkach, którzy przyjeżdżali i spali pod namiotem, czy w aucie – podziwiam).
No cóż. Każdy ma tutaj jakąś swoją historię.
No dobrze, ale powiedzmy, że twoje CV wygląda na kompletne. Świetnie. Teraz znajdziemy ci robotę.
Umiesz sprzątać? Też tak myślałam… ale załóżmy, że akurat ty (w przeciwieństwie do mnie) jesteś dobry w mega szybkim (25 minut) myciu podłóg (ośmiopiętrowa klatka schodowa).
Taka praca jest najłatwiejsza do dostania, najbardziej oczywista. Jednocześnie najcięższa i najbardziej męcząca, za to dobrze płatna. Za godzinę zarobisz 170-180 koron (stawki w Norwegii są stałe i podlegają pewnym tabelom), po opodatkowaniu wyjdzie Ci jakieś 130 koron (35% podatku).
Jak tylko dostaniesz kontrakt (umowę) koniecznie udaj się do SUA [Service Centre for Foreign Workers]. Na spotkanie umawia się wcześniej przez internet. Im więcej będziesz mówić po norwesku w czasie spotkania, tym lepiej.
Sprawa więc wygląda następująco: znajdujesz pracę -> dostajesz kontrakt -> idziesz do SUA -> wracasz do pracodawcy z D-nummerem, na który czekałeś-> idziesz do banku: zakładasz szybko konto (wypłata w Norwegii funkcjonuje jedynie w formie przelewu) -> podajesz numer konta bankowego pracodawcy -> jesteś w domu. 🙂
Bądź świadom również tego, że bez rejestracji podatkowej (którą robi się zaraz po spotkaniu w sprawie D-nummeru) i przypisania ciebie do odpowiedniej tabeli podatkowej (35%, tabela 7100) zabiorą ci nie 35%, a 50% podatku. Lepiej to ogarnąć.
Praca w Norwegii w renholdzie zazwyczaj na początku polega na byciu tzw. vikarem, czyli osobą zastępującą kogoś innego na zwolnieniu. Dlatego warto samodzielnie pisać do firm sprzątających, bo nigdy nie wiadomo, kto akurat zachoruje, czy będzie potrzebował zwolnienia. Często taka praca to wiele godzin przez 2-3 tygodnie, co daje już fajną wypłatę (jak na polskie warunki).
Pracę taką najlepiej dostać wysyłając mejla (po norwesku byłoby idealnie) do firm sprzątających w okolicy. Jeśli zatem wybierasz się do Oslo, wypisujesz w google Oslo Renhold i wysyłasz do tych firm mejle z zapytaniem i CV, że poszukujesz pracy.
Możesz wtedy dostać telefon i pracować albo w tzw. patrolu, czyli z drugą osobą (tutaj często dostaje się pracę z Polakiem, co jest jednym ze sposobów pracowania w Norwegii nie mówiąc w ogóle po angielsku, czy norwesku – możliwość, o której wspomniałam wyżej) albo pracując w pojedynkę, lub na tzw. flyttevaskach, czyli sprzątaniu po czyjejś wyprowadzce, przed sprzedaniem posesji. Oba sprzątania różnią się jakością, szybkością i ilością czasu, ale to temat już na osobne wpisy.
Do knajp najlepiej wybrać się osobiście ze swoim CV. Im więcej powie się po norwesku, tym lepiej. Tutaj sprawa wygląda trochę inaczej, ponieważ może udać się pracować jedynie z angielskim. Osobiście natrafiłam na chłopaka, który na moje norweskie zapytanie odpowiedział po angielsku, a po spojrzeniu w CV zaczął mówić po polsku. Okazało się, że miał naklejkę na koszuli z napisem „Jeg snakker engelsk” (mówię po angielsku) i bez problemu obchodzi się bez języka.
To prawda, że kiedyś łatwiej było łatwiej jedynie z samym angielskim, ale wydaje mi się, że w okresie sezonowym zapotrzebowanie może być na tyle spore, że nie będą szukać dalej, jeśli pracownik sam pojawi się na horyzoncie ze swoim CV, ale bez norweskiego.
W knajpie zarobisz mniej (158 koron/h, odejmij od tego 35% podatku), ale to wciąż dobre pieniądze jak na polskie warunki i chęć szybkiego powrotu do kraju z oszczędnościami.
Typu Geiranger Fjord.
Tego typu miejsca żyją jedynie w okresie sezonowym i wtedy potrzebują masę ludzi. Pamiętam bardzo dobrze, jak podeszliśmy do dziewczyny przy kasie, by kupić bilety na wycieczkę promem, a ta mówiła jedynie po angielsku. Podejrzewam, że takich pracowników jest może nawet większość. Norwegia ma wiele niezwykłych lokalizacji, które ożywają na wiosnę i są przepełnione w okresie letnim – z pewnością potrzeba tam wtedy pracowników, więc może warto wysłać mejla z nawet kilkumiesięcznym wyprzedzeniem i zapytaniem, czy nie będą potrzebować pracownika na sezon?
A jeśli nasuwają ci się jakieś pytania, śmiało – zadaj pytanie w komentarzach, albo napisz wiadomość. Nie jestem żadnym wielkim specjalistą, to, co przeczytałeś to moje kilkumiesięczne doświadczenie, ale być może okaże się przydatne.
Aha – a jeśli potrzebujesz gotowego mejla do firm sprzątających, to przypominam, że możesz napisać na: andzelika@gethappy.pl . Może akurat pomoże Tobie.
Teraz trzeba tylko działać i … lykke til!
Daj proszę znać, czy zawarte informacje są przydatne. Jeśli coś jeszcze chciałbyś wiedzieć – daj znać.