Mini Trolltunga w Trondheim – Burmaklippen jako nowe ulubione miejsce wycieczek [DUŻO ZDJĘĆ]

Autobus linii numer 9 ciął przez miasto i jego okoliczne tereny jakby nigdy nie miał dojechać do swojej stacji końcowej. Typowo letnia norweska pogoda była idealna na mały tur (czyli wycieczkę) w góry. Mini Trolltunga w Trondheim to dla mnie odkrycie roku oraz refleksja nad tym, jak mało wciąż się wie o miejscu, w którym się żyje.

 

Burmaklippen. Ta na nic nie wskazująca nazwa sprawia, że trudno domyślić się, co to jest. Tymczasem ta mini Trolltunga znajduje się tuż przy centrum miasta, na dzielnicy oddalonej na wschód o uroczej nazwie Dragvoll. Jeśli spodziewać się tam czegokolwiek poza zielenią, lasami, pięknymi widokami na fiord to musicie zmienić swoje oczekiwania. Właściwie większość Norwegii wygląda właśnie w ten sposób, nawet jeśli to centrum miasta (co osobiście uwielbiam).

 

Widok z Burmaklippen na fiord

Na mini Trolltungę dojedziesz jakimkolwiek autobusem zatrzymującym się na stacji Dragvoll. Później najlepiej kierować się GPS, ponieważ małe leśne ścieżku trudno prosto opisać, a właśnie takie drogi prowadzą przez las do ukrytej skały wystającej z urwiska z widokiem na piękny fiord i część miasta.

 

Wpisz w nawigację Burmaklippen. Powinno zadziałać.

 

Do skały prowadzi dosyć stroma ścieżka w lesie, ale przejście nią zajmuje dosłownie kilka minut. Najwyżej złapiesz chwilę zadyszki, jak ja. Później jest już raczej płasko, lub w dół. Nie liczyłam czasu, ale dojście z samego dołu do skały nie powinno zająć więcej niż 20 minut, także jest to idealne miejsce na weekendowy wypad albo po prostu odpoczynek nawet w środku tygodnia.

 

Droga do Burmaklippen

Widoki są cudowne i chociaż nie mogą liczyć się z tymi, które z pewnością widać z prawdziwej Trolltungi,  jak na mały wypad nawet nie za miasto jest tam całkiem miło.

 

 

Ławka Zakochanych

Burmaklippen znajduje się na Estenstadmarka. Jeśli boisz się wchodzić na skierowaną w dół skałę, po prostu usiądź na ławce znajdującą się z tyłu i rozkoszuj się widokiem.

Jeśli zaraz za przystankiem autobusowym wejdziesz w las i skręcisz w lewo dojdziesz do zagrody kóz i owiec, które spokojnie odpoczywają sobie żując trawę. Możesz spokojnie przejść przez drzwiczki (uważając na elektryczne zabezpieczenie) i siedzieć z tymi wspaniałymi, słodkimi zwierzętami ile dusza zapragnie.

 

 

Kozy są o wiele bardziej „otwarte”. Będą bodać cię rogami ale tylko po to, by je głaskać. Owce za to dają się wprawdzie pomiziać po cieeepłym futerku, ale nie wskoczą ci na kolana, by się z nimi bawić, jak to czasami mają w zwyczaju małe kozy.

 

 

 

 

A Ty? Byłeś na prawdziwej Trolltundze lub na tej w okolicy Trondheim? A może chciałbyś odwiedzić obie?