Pamiętam to, jak dziś. Leciałam samolotem w kierunku Azji południowo-wschodniej na kolejne tropikalne wakacji, był środek nocy. Na monitorze przede mną miniaturka samolotu przesuwała się powoli pokazując orientacyjne położenie maszyny w stosunku do Ziemi oraz celu podróży. W pewnym momencie miniaturka samolotu przeleciała nad szczytem Annapurny w Himalajach, a ja poczułam dreszcze. Z jakiegoś powodu ciągnęło mnie do tej góry, sama nie wiem, dlaczego – szczególnie, że moje doświadczenie w chodzeniu po górach ograniczało się do tej pory do zdobycia Śnieżki. Gdyby wtedy ktoś powiedziałby mi, że za kilka lat spędzę wiele dni na marszu, by tę niezwykły ośmiotysięcznik zobaczyć tym razem od dołu – tak, zgadłaś, nie uwierzyłabym.
Od ostatniego wpisu o pamiętnikach młodej kierowniczki apteki minął prawie rok, a ja no cóż – dalej czuję się świeża w temacie. Chociaż nie mam wrażenia, że moje doświadczenie jest na tyle spore, by innych pouczać, dzisiaj nie czuję się już tak zestresowana czy też zagubiona w nowej roli. Prawda jest taka, że liderem nikt się nie rodzi, a staje się nim z czasem – a mi w tym procesie pomagają codziennie materiały w różnych językach, które ostatnimi miesiącami wręcz pochłaniam. Oto moja lista must-have dla wanna-be boss (lub tych, którzy już nimi są, ale wciąż poszukują wsparcia).
Otaczają mnie zewsząd. Słyszę je regularnie. Mam wrażenie, jakby były alarmem budzika w telefonie, który ustawiony jest bez końca w tryb drzemki i mimo mojej chęci jego wyłączenie raz na dobre – wracają jak bumerang. „Historie kryzysu” – nazwijmy je tak roboczo. Historie z życia opowiadające o moich kolegach i koleżankach po fachu, których praca doprowadziła do szpitala/złożenia wypowiedzenia/długotrwałego zwolnienia lekarskiego (skreśl niepotrzebne). Czy w tej spokojnej, cichej, przyjaznej Norwegii praca kierownika apteki naprawdę może doprowadzać ludzi na skraj wytrzymałości? I co najważniejsze: czy kiedyś mnie też to czeka?
Jak wiele ról w życiu, do tej również nie da się przygotować. Podobnie, jak z byciem dorosłym, matką, kierowcą, właścicielem psa, prawnikiem – najwięcej doświadczenia zdobędziemy w działaniu, a nie w teoretycznym przygotowaniu. Zostałam kierownikiem apteki trochę „z dnia na dzień” i do teraz czuję się pies w memie „I have no idea what am I doing”. Kiedy to uczucie minie? I czego nauczyłam się w pierwszym miesiącu noszenia plakietki apoteker?
Ostatnio jedna z Was zadała mi pytanie, jak mogę podsumować czas nauki języka norweskiego. Chociaż od ostatniej lekcji on-line minęło już więcej, niż rok, przyznaję, że to temat wciąż dla mnie żywy. Na drodze do dzisiejszej, jakby nie patrzeć, płynności i swobody, napotkałam wiele różnych faz i dzisiaj wam o nich opowiem. Na koniec podsumuję po raz kolejny porady dla wszystkich wątpiących w to, czy nauka norweskiego kiedyś się w ogóle kończy.
1. Numer personalny, by mieć pracę i praca, by mieć numer personalny
Pierwszy absurd, na który napotyka się każdy, kto swoje wymarzone życie planuje spędzić, emigrując do Norwegii. Jeśli mówi się, że początki są zawsze trudne, to emigracja tutaj będąca początkiem nowej egzystencji, jest jeszcze trudniejsza.
Jak się umówić do lekarza w Norwegii? Jak odebrać swoją receptę elektroniczną w aptece? O co zapyta się ciebie pani w recepcji przychodni? Zapraszam do mojego wpisu, który jest zbiorem słów oraz dialogów przygotowanych pod patronatem szkoły języka norweskiego Trolltunga.
Zostałam wychowana w klimacie „wyboru zawodu na całe życie”. Od początku wtłaczano mi do głowy, że warto się uczyć, warto włożyć masę czasu i wysiłku, by „być kimś”. Stało się to dla mnie w pewnym sensie wyznacznikiem sukcesu życiowego, chociaż nie mogę przyznać, że tym kimś (kim?) się poczułam, zakładając fartuch pierwszego dnia pracy. Jak to jest z tą farmacją? Warto, nie warto?
Na początku mojego życia w Norwegii myślałam, że wybór produktów kosmetycznych jest bardzo ograniczony i w zasadzie sprowadza się do dwóch drogerii w centrum handlowym. Na szczęście się myliłam i dzisiaj kupuję kosmetyki z różnych półek cenowych, również od polskich producentów. Oto pięć moich ulubionych sklepów, których używam na co dzień.
To, że mijający rok nikogo nie rozpieszcza, jest oczywiste. Podsumowanie 2020 byłoby przykre, jeśli wziąć po uwagę plany pokrzyżowane przez światową pandemię. Kiedy zaczęłam analizować jednak drobne sprawy, którym poświęciłam czas w tym roku, doszłam do wniosku, że hej – nauczyłam się wielu fajnych rzeczy, które zostaną ze mną długo. Wiele z nich weszło w życie na stałe, jako codzienny nawyk. Które z nich już potrafisz, a które warto poznać?
Kiedy moi rodzice po raz pierwszy lecieli samolotem, poczułam, jak to jest być matką. No, może coś w tym stylu. Tak, czy siak, z pewnością martwiłam się, jak jedna z nich. Pierwszy w życiu lot samolotem, dodatkowo w trakcie szalejącej pandemii… co może pójść nie tak? Wszystko? Napisałam więc mejla do swojego taty, w którym zawarłam najważniejsze informacje dla totalnego żółtodzioba. Pomyślałam, że może się też przydać i tobie.
Tegoroczna pandemia pokrzyżowała nasze plany i chociaż ślub miał odbyć się pod koniec sierpnia, decyzję trzeba było podjąć odpowiednio wcześniej. Nigdy nie sądziłam, że nas to dotknie, ale zamiast się stresować, po prostu zabrałam się do roboty. Zbyt długie czekanie na decyzje rządów: norweskiego i polskiego doprowadziłoby mnie do szału, dlatego musiałam zacząć działać. Jak zatem przełożyć ślub zza granicy?